Poboczne forum użytkowników serwisu pytamy.pl, na wypadek awarii i/lub protestu.
Użytkownik
No właśnie.
Prosiłbym, o podanie przykładu, jeżeli uważasz, że tak i uzasadnienie w obu przypadkach (tak/nie).
Offline
Moderator
Ja jestem bezinteresowna bardzo często. Po prostu lubię innym pomagać, zrobić coś miłego dla kogoś.
Offline
http://pytamy.pl/question/cz-y-istnieje … eresowno/1
Tu tuż się wypowiedziałem (choć może trochę zbyt skomplikowanie).
Offline
Użytkownik
Wielkoduszność czy bezinteresowność są bardzo naturalnie zdarzającymi się cechami zwłaszcza wśród relatywnie młodszych ludzi, a to za sprawą wciąż silnego idealizmu w odniesieniu do życiu.
Później, gdy się czasy rodziny zaczynają, z naturalnych względów można by powiedzieć, że to się kończy, gdyż chcąc nie chcąc, trzeba budować wszystko co jest już związane z twoimi najbliższymi, tzn. zagwarantować podstawy bytu. Chwilowo można powiedzieć, że nie można sobie pozwolić na zbyt dużą bezinteresowność, gdyż zaszkodzić by to mogło w paradoksalnie tobie, czyli też twojej rodzinie.
Pytanie może trochę pobrzmiewa desperacją, ale też i brakuje trochę większego kontekstu z którego to pytanie się wzięło, także trudno też osądzać.
Jak ja rozumiem bezinteresowność, jest to rzecz, którą czynię wysiłkiem woli dla dobra kogoś komu na czymś zależy. Ten wysiłek woli i uczciwość jego, jest tym czym można określić stopień bezinteresowności. To jedno.
Uważam też, że bezinteresowność bierze się także z wewnętrznej potrzeby wzrastania człowieka oraz uczenia się bycia sobą bardziej w pełni. Ale to już jest bardziej wymiar duchowy bezinteresowności, chociaż warto tutaj nadmienić, że modlenie się za kogoś jest niezłą szkołą bezinteresowności.
W sytuacjach bezinteresowności, człowiek też chyba się staje bardziej wolny i niezależny od różnych powiązań życiowych. Fakt, że jest się bezinteresownym świadczy już o pewnego rodzaju darmowości, czymś co po prostu nie ma dla ciebie znaczenia, że komuś coś dajesz.
Offline
Użytkownik
Desperacji w moim pytaniu nie ma.
Może zamiast tłumaczyć przedstawię swój punkt widzenia.
Otóż:
Powiedzmy, że brakuje mi do biletu.
Ktoś kogo nie znam i oboje wiemy, że szansa ponownego spotkania jest mniejsza niż 1:1000000.
Czyli możemy tu mówić o bezinteresowności.
Ale...
Spójrzmy na to z innej strony.
Pomyślmy jakimi pobudkami kierował się pożyczający (nazwijmy go X).
Być może X pożyczył, ponieważ uważa, że tak trzeba, bo on może kiedyś znaleźć się w potrzebie, a pożyczając myśli, iż spowoduje u mnie taką "chęć z wzajemności" aby pożyczać innym.
Następnie ja pożyczając komuś tworzę taki łańcuszek, i powstaje taka społeczność X-ów, która może mu kiedyś pomóc.
Należałoby uwzględnić tutaj możliwość, że X w sposób nieuświadomiony, przeanalizował sytuację i następnie w "odruchu" zrobił coś co uważał za spontanicznie bezinteresowne.
Acz @lamalama poruszył już to zagadnienie.
Moja propozycja:
Kiedy nie będziecie pewni, czy chcecie coś zrobić, weźcie monetę i załóżcie, że jeżeli wypadnie orzeł-zrobicie to; jeżeli reszka-nie zrobicie.
Następnie w zależności od rezultatu, jeżeli podświadomie chcieliście to zrobić, poczujecie się usatysfakcjonowani, jeżeli natomiast nie mieliście ochoty, poczujecie chęć powtórzenia losowania.
W moim przypadku działa bezbłędnie.
Do czego zmierzałem?
Już mówię.
Skoro w sposób nieuświadomiony, podjęliśmy już decyzję, albo podświadomie przeanalizowaliśmy sytuację- to w sposób analogiczny może to działać również w przypadku X-a.
Zatem, czy możemy mówić o bezinteresowności?
Choć zauważę, wszystko jest względne. :D
Zależy, czy uznamy znaczenie podświadomości i przyjmiemy, że "tak to działa".
Może rozważę jeszcze jeden przypadek:
...jest to rzecz, którą czynię wysiłkiem woli dla dobra kogoś komu na czymś zależy.
Zgoda, ale czy pomagając nie liczymy na wdzięczność?
Czy nie robimy tego podświadomie dla własnej satysfakcji?
Trzeba zauważyć, że człowiek jest zwierzęciem, a zwierzęta kierują się własną korzyścią, bądź instynktem.
Czy zatem człowiek na tyle ewoluował, aby wykształcić w sobie bezinteresowność?
Muszę przyznać, że nie za bardzo jestem w stanie uznać istnienie bezinteresowności.
Być może się mylę...ale właśnie wątpliwości rodzą pytania. xD
Ps. Sorry za tyradę, ale wódka weselna rozwiązuje język. :PP
Offline
Użytkownik
Ktoś może coś komuś dawać z poczucia bardzo obfitego posiadania czegoś i wcale nie musi być tym motywowany czymś konkretnym zanim dokona tego aktu bezinteresowności. Teraz, to, że patrząc przyszłościowo okazuje się to opłacalne, to o tym może się przecież przekonać po tym akcie. To, że nagle poczuł się zadowolony z tego, co dokonał, i przeświadczenia, jakie to okazuje się opłacalne w dalszej perspektywie wcale tej osoby nie czyni wyrachowanej. Może się okazać bardzo naiwną osobą w tym wszystkim. Jakkolwiek ta druga osoba, może nigdy nie zauważyć owego aktu bezinteresowności, gdyż od razu może sobie zdawać sprawę z tego, że będzie musiał się jakoś odwzajemnić w przyszłości jakąś przysługą. Coś na zasadzie kontraktu.
Może to co później wspomniałeś, o zwierzęcej naturze człowieka, to już sam fakt podjęcia decyzji, czyli woli zrobienia czegoś bezinteresownego już cię odróżnia od typowego zwierzęcego instynktu.
Zaczyna Cię to uczyć pojęcia istotności przyszłości, i zabezpieczania jakie ono niesie dla Ciebie i powiedzmy twojej partnerki życiowej. To już zaczyna ciebie prowadzić dużo dalej od instynktów.
Czyli coś czego, zwierzęta nie potrafią robić, myśleć co się opłaca lepiej, żeby ta przyszłość była jeszcze lepsza.
Rezygnacji z pomniejszych pragnień, żeby osiągnąć coś większego.
Inna rzecz, to taka, że zwierzęta nie posiadają świadomości, która, tak pięknie może przejawiać się w przypadku człowieka.
Co do bezinteresowności, to czy efektem ubocznym najwyższych przykładów bezinteresowności nie są dzieła sztuki, wyższej myśli człowieczej. O instynkty chyba nie powinniśmy się w przypadku człowieka martwić. Są rzeczy, które robimy, a które nie zawsze muszą mu się opłacać a jednocześnie dawać głęboką satysfakcję duchową.
Offline
Użytkownik
Hmm...reasumując:
Całkowicie obiektywnie widziana bezinteresowność, prawdopodobnie nie istnieje.
W subiektywnej ocenie człowieka, czyn może być uznany za bezinteresowny.
Ponieważ nie wiadomo dokładnie, jak zdefiniować bezinteresowność, możemy założyć, że sama wola bezinteresownego uczynku sprawia, że może on zostać uznany za bezinteresowny.
Nie wnikając w to, kiedy wolę można uznać za prawdziwą, a nie umotywowaną osobistymi korzyściami, albo poprzedzoną kalkulacją (świadomą bądź nie), oraz ewentualne późniejsze-choć nieprzewidziane w momencie uczynku-korzyści.
Mniej więcej tyle jestem w stanie zrozumieć i napisać o 1.40
Ostatnio edytowany przez romanorydz (2008-09-22 01:48:27)
Offline
Zdarza się nam być bezinteresownym. :) Nie zawsze robimy coś, by dostać zapłatę lub inną korzyść, przypodobać się komuś.
Nigdy nie zdarzyło się Wam pomóc obcej osobie?
Offline